Aktualności

Relacje to pewne trajektorie emocji międzyludzkich. To wymiana doświadczeń. To tygiel, w którym działanie jest podstawą.
Jakis czas temu narodził się w mojej głowie pomysł, ażeby zrobić spektakl integracyjny:

osoby niepełnosprawne i pełnosprawne. Pierwszy składnik miałam nawet w ilości piętnastu osób, natomiast nad drugim pracowałam dłuższy czas. Na szczęście znalazłam cztery otwarte, odważne i niesamowite osoby.
Przygoda rozpoczęła się w lutym podczas ferii.
Biała sceneria, która iskrzyła się za oknem. Mróz, który skrzypiał pod butami. Śnieg, który nie odpuszczał i chyba nadal nie ma zamiaru tego zrobić. I dziewiętnaście osób chętnych do pracy.
Grupa teatralna „Motyle" działająca w Warsztacie Terapii Zajęciowej PSOUU Koło w Świdniku to osoby zaprawione już w boju teatralnym. Do ich prób na czas dwóch tygodni dołączyły uczennice z Zespołu Szkół Nr 1 im. C. K. Norwida w Świdniku: Sylwia Krysa, Agata Brodaczewska, Karolina Amrozy i Magdalena Witkowska.


Ani jedna, ani druga strona nie miała zbyt wiele czasu, aby osowoić się ze sobą. Czas naglił, zatem trzeba się było wziąć do roboty. Pamiętajmy, że początki bywają trudne. I tutaj to powiedzenie się sprawdziło. Trzeba było znależć tzw. wspólny język teatralny, wymyślić historię, obudować ją emocjami. Jednak przede wszystkim dobrać muzykę. W tej kwestii mogłam liczyć na pomoc Dominiki Podgórskiej nauczycielki języka angielskiego. Zostały wybrane cztery utwory w róznym nastroju, tak aby tworzyły sinusoidę emocjonalną.
Rozpoczęłam ten artykuł od słowa: „relacje", bo taki też tytuł nosi nasz spektakl i takie też odzwierciedlenie oddziaływania międzyludzkiego chcieliśmy osiągnąć.


Czy się udało? Czas pokaże po premierze, która już niedługo.
Powracając do spotkań to zaplanowaliśmy to na osiem godzin intensywnych prób. W założeniu nie tylko mieliśmy pracować, ale również dobrze się bawić i próbować nawiązać również realnie pozytywne relacje między nami.
Widziałam jak nowe osoby są w centrum zainteresowania moich podopiecznych. Początkowy wstyd zamieniał się stopniowo w jakieś nieśmiałe interakcje, z czasem na pytania, aż w końcu na rozmowy i żarty. Mam wrażenie, że moim podopiecznym było łatwiej oswoić się w nowymi osobami. Przyjęli je z ciepłem i serdecznością. Można śmiało powiedzieć, że po pierwszych dwóch godzinach byli już tzw. „swoi".
Jednak widziałam, że ze strony Sylwi, Agaty, Karoliny i Magdy musiało minąć więcej czasu. One były bardziej zaskoczone tym wszystkim. Większość z nich po raz pierwszy miała kontakt w osobami niepełnosprawnymi. Dało się zauważyć jak silne emocje się w nich rodzą. Jak są zdziwione tym tzw. „innym światem" i jak w miarę kolejnych prób otwierają się na niego, odkrywają, że to co nieznane i inne nie musi oznaczać strachu, tylko szerszy kontekst spojrzenia na ten nasz różnorodny świat.
Praca była intensywna, szczerze pisząc można się było nieźle zmęczyć i namęczyć, aby uzyskać efekt. Jaki? Tego dowiemy się za jakiś czas od widzów.
W tym projekcie zawarliśmy pewne emocje o jednostce jako indywiduum, o złych emocjach, które nami rządzą, o podporządkowaniu silniejszym i sprawniejszym, ale również o toleracji, akceptacji i lustrach. Dlaczego lustrach? Z jednej strony pokazują nam nas, ale z drugiej są tylko odbiciem tego kim jesteśmy.
To było intrygujące doświadczenie, które zostało udokumentowane zdjęciami. Zaplanowałam, że na każdą z czterech prób zaproszę innego fotografa, aby każdy z nich poprzez kadr pokazał swój punkt widzenia. Z tego miejsca tekstu chciałabym serdecznie podzękować im za trud i to wyjątkowe spojrzenie: Anecie Wysmulskiej-Pawlaczyk (AWP STUDIO), Michałowi Majewskiemu (Instruktor w Warsztacie Terapii Zajęciowej), Ilonie Bednarczyk (Instruktor w Warsztacie Terapii Zajęciowej) i Wioletcie Rauk (Arteterapeuta w Środowiskowym Domu Samopomocy).


Nie tylko zdjęcia zapisały owe emocje, ale również słowa:
„Osiem godzin spędzonych z osobami niepełnosprawnymi podsumowuje bardzo dobrze. Uświadomiłam sobie poprzez te spotkania, że nie możemy być obojętni. Można powiedzieć, że są od nas inni, ale ja stałam się w wyniku tych spotkań jeszcze bardziej otwarta. Podsumowuje to jako coś wspaniałego, co może wywrzeć na mnie bardzo dobry wpływ w przyszłości. Stałam się bardziej wrażliwa."


I jeszcze jedno spostrzeżenie:
„Pomyślałam "Spróbuję zawsze to coś nowego"./ Pierwsze spotkanie z
podopiecznymi – SZOK!!! Byłam zachwycona, a zarazem zdziwiona. Tą ich otwartością, poczuciem humoru, tym ciepłem, które od nich bije – coś wspaniałego./ Ostatnia próba, wszystko fajnie, ale trudno się rozstać. Tym bardziej jak widziałam łzy Basi. No po prostu, aż mi się zrobiło przykro, że ich przez jakiś czas nie będę widziała, bo bardzo ich polubiłam./
Nigdy jeszcze czegoś takiego nie czułam. Za każdym razem cieszyłam się, że idę do nich. Wiedziałam, że oni tam czekają, widziałam, że się cieszą z tego powodu, że jesteśmy. Pierwszy raz czułam się tak dobrze. To takie wspaniałe uczucie, którego nie umiem określić żadnymi słowami./
Taka współpraca z nimi to jest coś pięknego.


Będąc razem z nimi, rozmawiając, śmiejąc się – nie wyczuwałam różnicy. Choć jedna była: bardziej okazują uczucia. Ja tego nie potrafię. Nie potrafię tak jak oni pokazać, że coś jest nie tak, albo że jest świetnie. Nie potrafię przy kimś płakać. A oni tak okazują uczucia, że aż czasem im zazdroszczę. / Parę tygodni temu nawet nie wiedziałam jak i czy w ogóle dam radę rozmawiać, współdziałać z osobami niepełnosprawnymi. Teraz na samą myśl o rozmowie, spotkaniu z nimi uśmiecham się./ To na pewno było wydarzenie, o którym nie zapomnę."
Jak widać, nie tylko podopieczni mieli frajdę i przyjemność współpracy z nowymi osobami. Chciałabym i im podziękować, bo pomimo wyjątkowego czasu, który obfitował i w te dobre i złe momenty byli dzielni, skoncentrowani i jak zawsze niesamowici, zatem dziękuję: Ani B., Basi, Agnieszce, Anecie, Ani K., Kasi, Ewelinie, Renacie, Mariuszowi J., Tomkowi, Sebastianowi, Mariuszowi T., Piotrkowi, Sewerynowi i Marcinowi.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś powtórzymy takie integracyjne warsztaty teatralne.

Katarzyna Szajewska
Instruktor teatralny.